Skitura w masywie Berniny 04-2016
Skitury » Skitura w masywie Berniny 04-2016
Etap 6 (piątek)
Od samego rana zachmurzenie, zapowiadane są opady śniegu. Naszym celem jest Piz Sella 3500m, ale przy takiej pogodzie i braku widoczności, osiągnięcie tego celu jest pod znakiem zapytania. Wychodzimy tuż po 6:00 rano, wychodzimy na fokach stromą ścianą kotła, na przełęcz Passo Marinelli Occidentale. Po krótkim odpoczynku na przełęczy, zjeżdżamy na fokach, trawersując ścianę po prawej, zjeżdżamy na lodowiec Vedretta di Scerscen Superiore. Idziemy lekko w góre, zataczając półkole ponad szczelinami. Chwilami przez mgła przebija się zbocze Crast’Aguzza i wejście do kuluaru wyprowadzającego do schroniska Marco e Rosa, znajdującego się 400m wyżej. Natrafiamy na morenę, którą trzeba obejść od lewej. Jeszcze parę kilometrów i teren w końcu zaczyna się wznosić. Wychodzimy na skalną wyspę kierujemy się na lewo, około 100m stromą śnieżną granią, do schronu Biv. Paravicic 3180m. Ten schron,to mały stalowy domek, znajdujący się na wysuniętej skale. W środku są cztery łóżka, koce i mały zapas jedzenia. Jest to miejsce, gdzie można przeczekać nagłe załamanie pogody. Nam też powoli załamuje się pogoda, widoczność chwilami spada do kliku metrów, zaczyna padać śnieg i robi się dość wietrznie. W takiej sytuacji nie widzimy sensu kontunuowania wejście na szczyt Piz Sella i decydujemy o powrocie. Po jeszcze widocznych śladach, zjeżdżamy lodowcem, w niektórych miejscach musimy odpychać się kijkami. Przed przełęczą Marinelli Occidentale zakładamy foki i pochodzimy 70m na przełęcz. Jeszcze przed 14:00 jesteśmy z powrotem w schronisku.
Start: 2813 m
Biv. Parravicini 3183m
Zakończenie: 2813m
Podejście: 665m
Zjazd: 665m
Dzień 7 Etap 6
To ostatni dzień naszej skitury. Zabieramy wszystkie rzeczy i jeszcze po ciemku podchodzimy na przełęcz Marinelli Orientale w kompletnej mgle, tylko kierując się wg przyrządu GPS. W miarę jak się posuwamy do góry, mgła się staje coraz rzadsza i coraz mocniej przebija się słońce. Na lodowcu Fellaria mamy już czyste niebo i słoneczny poranek. Mamy wspaniały zjazd lodowcem Fellaria, aż do skalnego kanionu. Jesteśmy jakieś 50 m poniżej zaplanowanej trasy, ale kontynuujemy dalszy zjazd w dół. Odnajdujemy drogę w doł pomiędzy skalamy i wyjeżdżamy na szeroką, otwartą przestrzeń, ponad jeziorem Lago di Gera. Albert nagle skręca w prawo pod skalną ścianą, ja podążam za nim. On zeskoczył ze skalnego progu (ok 1m)m, ja to no się nie decyduje, gdyż po lewej mam znaczną ekspozycje i ewentualny upadek przy lądowaniu oznacza spadek na skały kilkadziesiąt metrów poniżej. Decyduje się zdjąć narty i techniką wspinaczkową zejść ze skalnego stopnia (na mapie oznaczenie „skalna półka”). Piotr i Tomek decydują się na objazd w lewo w łatwym terenie. Spotykamy się poniżej i kontynuujemy zjazd w ciężkim, mokrym śniegu, w kierunku mostka poniżej schroniska Bignami. Tomek jest trochę przestraszony, jak tuż za mną poszedł niewielki zsuw ciężkiego śniegu. Teren jednak był stosunkowo bezpieczny, dużo wystających skał, nieduże nastromienie stoku. Jezioro Lago di Gera nie da się przejść tuż przy brzegu, ale tylko wysoko trawersem po jego prawej lub lewej stronie. My idziemy po lewej stronie, północnym zboczem gdzie jest więcej śniegu. Po drodze mamy klika podejść i zejść po 200m, na trawersie jest miejscami dość eksponowany, nie tam opcji upadku czy zsunięcia się. Około 15:00 jesteśmy już na parkingu przy samochodzie, wszyscy cali, zdrowi i zadowoleni.
Start: 2813 m
Zakończenie: Campo Moro 1935m
Podejscie: 1283m.
Zjazd: 2067m
Pogoda mocno pokrzyżowała nam plan tej tury, ale jestem pewien, że biorąc pod uwagę panujące warunki, wykorzystaliśmy maksimum możliwości. Na pewno tu jeszcze wrócimy i zdobędziemy Piz Bernina!
Kontakt za mną
Tomasz Bobrowski,
ul. Janusza Korczaka 16/1, 81-473 Gdynia, Poland
tel. +48 601 65 69 78
tk.bobrowski@mytrips.pl
Prosze o "like" lub komentarz poniżej. Dziękuje!
Na wszelkie pytania chętnie odpowiem.